niedziela

wczoraj na kolacji u Krysi i Ryszarda, mieszkają w pobliżu, co jest paradoksem, bo byli też moimi bliskimi sąsiadami w latach 70. Mieszkają w pięknym apartamencie, pełnym pięknych mebli i przedmiotów, czuje się przy nich trochę nędzarzem, ale nie zmienia to moich serdecznych do nich uczuć. Ryszard za młodu był okropnym sztywniakiem, nic się nie zmienił, więc teraz jakby dorósł do swoich wad, i mu z nimi do twarzy.

Porażka Świątek bardzo mnie dotknęła i straciłem zainteresowanie Australian Open.

Do Konstancina, Daniel pokazuje nam swój dworek z bodaj 1910 roku, po już niemal ukończonej renowacji. Bardzo to dobrze wygląda. Potem do restauracji Cafe Park, w parku właśnie. Są wszystkie moje wnuki, więc nie do wiary czwórka, bo dzień dziadka. Dostaję nawet prezent. Restauracja bardzo obszerna i z klimatem, gra na żywo muzyka, tłoczno i bogato. Są też oczywiście moje dzieci. Franio ma serdeczne stosunki z Iwo. Zosia ma siedemnaście lat, chyba nieśmiała, chyba introwertyczka, ale bierze udział w debatach, i będzie reprezentować Polskę w Wietnamie, gdzie „debatowy” finał.

Natalia w restauracji, dała mi nawet łapkę i poszła ze mną na mały spacer. A na zdjęciu zdaje się oszołomiona światem.

PODYSKUTUJ: