niedziela

wczoraj odzyskaliśmy wodę w domu, a teraz już nad wodą jeziora, nawet nie wiem jak się ono nazywa. Drewniany domek budowany i wykańczany przez artystów, więc pełen artystycznych, prostych detali Byliśmy tu w zeszłym, a zdaje mi się, źe to było tydzień temu.

Podróż przez rozpaloną Polskę, z obiadem w Tykocinie, w restuaracji z izraelską kuchnią, pewnie dlatego, że obok zabytkowa synagoga. Słucham przez chwilę mój „Dom pisarzy w czasach zarazy” czytany na audiobooku, oddycham z ulgą, aktor dobrze czyta. A tekst zdaje mi się dobrze pisany.

Właścicielka domku mieszka w Białymstoku, czekała na nas z kluczami, na stole moja „Arytmia i kwarntanna” z prośbą o dedykację.

Przed zmierzchem kąpiel w jeziorze, leżę długo na plecach i kołyszę się patrząc na nieliczne, jasne chmury. Udaje mi się nie myśleć o niczym. Stan idealny.

PODYSKUTUJ: