Niedziela

Na lotnisku w Olbi, jak zwykle w takim miejscu poczucie zagubienia. Zazdroszczę bagażom, które ktoś nosi.

Wilgotno i mroczno w Warszawie, ale dom cały i zdrowy, bezdomna kotka, która u nas podjada i czasami sypia, powitała nas przy drzwiach miaucząc przyjaźnie. Udany był ten tydzień mimo początkowych obaw, dzieci nie chciały wracać. Ja bym też został jeszcze kilka dni.

PODYSKUTUJ: