Czwartek

 

Zmarła mama Ewy… Chorowała do trzech miesięcy.  Ta śmierć nie była zaskoczeniem. Pewnie ulgą dla niej. Zbyt duży kontrast między istnieniem i nieistnieniem, by się z tym móc pogodzić.

Po wczorajszej zapaści, dzisiaj nieźle . Nie rozumiem swojego organizmu.

Morduję muchę w pokoju Antosia, nie mógł z nią zasnąć. Przytulam go, pyta mnie – tata, a co to jest depresja? Próbuję mu wytłumaczyć. A ty to masz? – niestety tak, czasami.  – A czy to jest zaraźliwe, – Nie. – A myślę z trwogą,  ale jest to niestety przekazywane genetycznie. Antoś zaczął się niestety trochę zacinać jak ja w szkole. Martwi mnie, że jest tak do mnie podobny.

Nowy rysunek Frania, słońce i planety. Fantastyczny.

Nagroda Nobla dla Boba Dylana? Nie wiem. Pamiętam białe drzwi ze złoceniami na tle których ogłasza się werdykt, byłem tam kilka razy. Teksty piosnek Dylana jako wiersze są słabe i banalne. Ale tak jest z tekstami najlepszych piosenek. Fruną na skrzydłach muzyki. Wyjęte z muzyki zdychają jak ryby wyjęte z wody, bledną jak kamyki.

PODYSKUTUJ: