wczoraj zachmurzyło mi się, dzisiaj podobnie, to taki stan pośredni, jakny z lekka ćmiący ząb duszy.
Telefon od Uchańskiego, wydawcy mojego „Alfabetu polifoniczengo” , wysłałem mu kilka dni temu wersję ostateczną. Entuzjastyczna ocena. I mówił na temat mojego całego pisarstwa, nikt chyba tak mnie nie chwalił, ubolewając, że jestem niedoceniony, czego on nie rozumie. Wiesiek, jest jednym z najmądrzejszych ludzi jakich znam i ma świetne oko do literatury. Powinienem więc mu wierzyć. A jednak speszyły mnie te pochwały. I nadal mi pochmurno.
W pobliskim gabinecie stomatologicznym rwanie zęba. Niezwykle miły chirurg, co tworzy serdeczna aurę, i sam zabieg staje się niemal przyjemny. Potem czyszczenie z kamienia. W sumie 600 zł. To było nieprzyjemne.