czwartek

wczoraj patrzyłem na dłonie kilku osób w moim wieku, wszyscy mieli już brązowe starcze plamy na dłoniach. Patrzę z niepokojem na swoje dłonie.

Ostatnio młode dziewczyny uparcie ustępują mi miejsca w autobusie. A przecież jestem w czapce i nie widać moich siwych włosów. Zawsze mówię, niech pani siedzi. Ale młode osoby są uparte i w końcu ulegam i siadam.

Redaguję nadal swoje opowiadania „Bilet do nieistnienia”, przy ponownym czytaniu moja miła i mądra redaktora, po upomnieniu redaktora prowadzącego, wyłapała sporo powtórzeń. Czasami się nie zgadzam, czasami powtórzenia słów służą tekstowi. Ta książka byłaby lepsza, gdyby tych opowiadań było o połowę mniej, wszystkie są krótkie, a niektóre są bardzo krótkie, a im krócej tym trudniej. Waham się więc przy lekturze, między podobają mi się, nie podobają mi się, ale kilka mi się zawsze podoba, przy kilku się nie waham.

Dostałem od „Czarnej owcy”, razem z winem, nową biografię Wałęsy, „Wałęsa gra o wszystko”, napisaną przez Krzysztofa Brożka. Gruba księga, z trudem się mieści w dłoni. Nie jest to najlepiej pisane, ale książka zdaje się rzetelna, pisana bez niechęci ale i nie na kolanach. Przeczytałem fragment dotyczący jego współpracy z SB. Jednak to okropne. W tym obszernym omówieniu, z licznymi dokumentami i relacjami robi to przygnębiające wrażenie. Rozumiem, że był w matni, taki samotny i mały wobec machiny represji, ale jednak donosił na kolegów i brał za to spore pieniądze. Dosyć szybko wycofał się, czyli urwał się z wędki, chociaż haczyk połknął głęboko. Narcyz i megaloman, nawet kiedy sypał bliskich, był przekonany, że prowadzi wyrafinowaną grę z aparatem represji. Był trochę jak Szwejk, nie wiadomo geniusz czy idiota. W sumie parszywy charakter, nigdy go nie lubiłem. A wiedziałem o nim już dużo w 80 roku, kiedy robiłem wywiady z Anna Walentynowicz, z Alinką Pieńkowska i Bogdanem Borusewiczem o Wałęsie właśnie. Mówili o nim okropne rzeczy, a znali go doskonale działając z nim w opozycji. Jest paradoksem, że tak poplątany człowiek jest najbardziej znanym Polakiem w świecie. W tym też jest jakaś polska ułomność. Szereg zbiegów okoliczności, los, duch czasu uczynił z niego postać historyczną.

Dzwoni Wiktor Kulerski gratulując mi wywiadu, jaki przeprowadził ze mną Robert Krasowski. Ze mną wywiad???, nie wiem o co chodzi. Okazuje się , że to rozmowa w nieistniejącym już od dawna „Dzienniku, a więc kilkanaście lat temu. Wiktor tak mówi o tym, jakby to było wczoraj.

PODYSKUTUJ: