Zapowiedziany brak prądu, do rana do popołudnia. Fatalnie się czuję bez porannego prysznica, z internetem tylko na telefonie. Żeby nie siedzieć w ciemności na pocztę, ktoś mi przesłała 100 złotych, nie wiem za co. Szkoda, że nie sto tysięcy. Wracając sklep i już na Hafciarskiej staję przy wozie technicznym, majstrują przy słupie energetycznym, w pośpiechu zostawiam samochód z włączonym silnikiem, wyskakuje i pytam kiedy włączą prąd.” Pięć minut po meczu Polska Argentyna, mówi elektryk. Na szczęście zaraz uśmiecha się. Za kwadrans mówi. Wracam do samochodu a on jedzie, sam jedzie, szybciej i coraz szybciej…Poczucie nierealności tego co się dzieje. Nie zaciągnąłem ręcznego hamulca a stał na małym wzniesieniu. Zjeżdża z ulicy w stronę betonowego słupa. Nie wiedziałem, że potrafię tak szybko biegać z moim biodrem, ale mimo sprintu nie zdążyłem do niego wskoczyć. Na szczęście minął o kilka centymetrów słup i ugrzązł w krzakach. Będzie to mi się śnić po nocach a i za dnia będzie mi ten obraz odjeżdżającego samochodu wracać. A co by było, gdyby ktoś szedł poboczem, gdyby jechał jakiś samochód z naprzeciwka. Do licznych moich aktów roztargnienia doszedł nowy.
Przerwa w meczu Polska Argentyna, kibicuję Argentynie, ale ucieszyło mnie, że Szczęsny obronił karnego, czyli jestem rozdarty. I taki jest też mój stosunek do Polski.
Przegraliśmy, Pól biedy, ale w jakim fatalnym stylu. A jednak gramy dalej. Komentatorzy triumfują, kibice lamentują. Ale przecież mamy długą tradycję w pięknych porażkach. W tej jednak nie było nic heroizmu.
Dziwnie się czuję kolejny już dzień. Obawa czy nie zasnuwa mi się mrokiem krajobraz.
Podczytuje listy Krasińskiego do Delfiny Potockiej, zakurzone tomy z biblioteki ojca. Kiedyś podczytywałem.
Lektura obowiązkowa, ale są małe litery, co mi przeszkadza. Może po operacji zaćmy dam radę. A na razie czytam listy ojca do brata, już nie tak daleko jestem końca. Był ojciec specjalistą od rozpaczania z powodu głupstw, wiedząc jednocześnie, że to tylko głupstwa, nie warte przejmowania się.