czwartek

W Wielkim Urzędzie , na szczęście z Ewą i to ona wszystko wyjaśnia, urząd skarbowy czyli przerażający kafkowski świat, nic z tego nie rozumiem. Na szczęście Ewa rozumie. Lęk przed urzędem, bezradność w nim, odziedziczyłem po ojcu.

Znajoma przesyła mi skargę Gustawa Flauberta: „Nie wiesz, jak to jest, siedzieć cały dzień z głową w dłoniach, próbując wycisnąć swój nieszczęsny mózg, żeby znaleźć słowo. ” Mój ból pewnie ten sam tylko talent nie ten.

„Biedy domowe” i bardzo podle się czuję. Śpię trzy godziny w ciągu dnia, jakbym chciał uciec od siebie. W głowie szaro.

Dostałem z Austerii sporą paczkę z książkami. Pięknie wydają. Jest też seria w której chcę wydać nowe opowiadania, inne niż te pod tytułem „Bilet do nieistnienia, które wydam jeśli nie w Czytelniku, to w „Czarnej owcy”. Nowych opowiadań będzie mniej, tymczasowy tytuł „Miniaturki”, a może „Westchnienia” . Chciałbym jeszcze dopisać kilka dobrych miniaturek, na razie ten zbiór wydaje mi się wątły, ale jak to zrobić? Zupełna niemoc. Wypróżniłem się z pomysłów. A za mało zjadam życia.

Nagły telefon od Krysi Miller, są z Grzesiem w Warszawie, przylecieli ze Szwajcarii, Rosiński ma mieć wielką wystawę komiksu w Łodzi i w Warszawie. jest projektantka biżuterii Joanna Jaworska i znakomity grafik Jaś Bokiewicz. Dawno go nie widziałem. Często spotkaliśmy się w czasach Res Publiki, ja byłem w redakcji, on robił grafikę pisma, znakomicie. Jan okazuje się, że podczytuje mojego bloga, i w ogóle pamięta moją pracę w różnych okresach mojego życie, więc nie wszystko poszło na marne, ziarenka spadają tu i tam. Janek urodził się w 1941 roku, ale ma w sobie coś młodzieńczego, to się zdarza w tym wieku tylko artystom.

PODYSKUTUJ: