czwartek

W urzędzie miejskim zarejestrować staruszka Cryslera. Szedłem jak na szafot, śmiertelnie boję się urzędów. Mam to po ojcu. Uczucie zagubienia, bezradności i grozy. Nieznośnie długo czekałem, ale urzędniczka była miła, nie wiedziałem, że muszę mieć stare tablice by dostać nowe, powiedziała, abym przyjechał z nimi za jakiś czas, nowe będą czekać. Nie potrafiłem sam zdjąć, więc  do Rajmunda,  tam bardzo miło , potem znowu do niego z nowymi. W sumie kilka godzin w plecy, ale sukces.

Sporo nerwów, by złapać rytm szkolny naszych dzieci. To wszystko na głowie Ewy. Antoś dzielnie daje sobie radę z podmiejską kolejką.

Franio robi mi masaż , dziesięć minut za pięć złotych.

Jutro w szkole Antosia mam wykład dla licealistów, „Warsztaty literackie”, ale to bardziej będzie pogadanka. Moje trzy zasady. Po pierwsze nie nudzić, po drugie, nie nudzić, po trzecie, nie nudzić.  Antoś się trochę boi czy nie zrobię mu krindżu. Nowe młodzieżowe słowo, które oznacza kompromitację.

PODYSKUTUJ: