czwartek

Posłaniec przyniósł moja nową powieść „Arytmia i kwarantanna” . Jak zwykle gdy ukazuje się moja książka, gdy jeszcze pachnie drukiem, dziwne poczucie swojskości i obcości zarazem. Kusi żeby ja przeczytać, ale strach, że to nic nie warte. Skorzystałem w tej książce, w jej drugiej części, ze wszystkich osobliwości pandemii i kwarantanny.

U fryzjerki. Gdy zakończyło się strzyżenie, ujrzałem nagle siebie w lustrze i ogarnęło mnie przerażenie, bo zdawało mi się, ze stałem się trochę podobny do Kaczyńskiego. Okragłe oblicze pana po 70, jakieś ogólne krągłości, siwe włosy, na starość wszyscy jakoś stajemy się do siebie podobni, by w końcu upodobnić się ostatecznie.

PODYSKUTUJ: