czwartek

Marcyś u nas na dwa dni, dzieci szczęśliwe. Jadę z nimi na tenisa. Marcyś już trochę gra, ma trenera Antoś i Franio trzymają po raz pierwszy rakiety w ręku. Antos nawet dobrze sobie radzi, powinienem mu wynająć trenera, ale za boga nie chce, może dobrze bo nie bardzo mnie na to stać.Nagle złość, że tak nędznie mi płacą, wszędzie. Z Antosiem mógłbym sam grać, gdyby ktoś ustawił mu uderzenia. Marcyś jest w wieku Frana, ale niezwykle rozgarnięty chłopczyk, Antoś świetnie się dostosowuje do młodszych , by potem zamykać się w swoim pokoju i na powrót stawać się nastolatkiem.

M. mam 88 lat. Choruje. Żona była na pogrzebie, zadzwonił do niej, ze słowami, że ją kocha, napisał list pożegnalny i połknął kilka Xanaxsów. Biedak nie wiedział, że to stanowczo za mało. Teraz śpi smacznie w szpitalu. To nie będzie przyjemne przebudzenie. Bardzo mi go żal. Czuję serdeczną solidarność ze wszystkimi, którzy chcą godnie umrzeć. Za tydzień w programie w Halo Radio, będę też mówić o samobójstwie i eutanazji.

Wiele głosów po programie, też od nieznajomych, że bardzo był udany. Nie wolno mi zawieść w drugim.

Poprawiam wiersze, składam tematy do felietonu, a tak to pusto po skończeniu powieści „Arytmia i kwarantanna”, której nie jestem pewien. Żadnego nowego pomysłu. Ta niepewność przeszkadza mi myśleć o czymś nowym.

PODYSKUTUJ: