Czwartek

Po 23, Zamość, w hoteliku Corner Pub, blisko rynku, wyje wiatr, zacina deszcz…
Podróż autobusem do Lublina i przesiadka do busa. Bezboleśnie.Przed spotkaniem spaceruje po starówce. Słynny rynek, po renowacji wszystko trochę cukierkowe, ale to się szybko spatynuje.Zadna nowa architektura nie daje takich metafizycznych dreszczy, u źródeł których jest harmonia.

Przy rynku rozpoznaje mnie i zaczepia artysta miejscowy…wokół na posadzce piękne obiekty stworzone przez naturę, korzenie, splątane konary, wszystko odpowiednio przycięte, zaraz będzie to przenoszone do galerii na czwartkowa wystawę. Rozmawiamy przez chwilę, też o tym jak natura czasami tworzy wielka sztukę, a akt wyboru bywa aktem artystycznym.

Gofry z bakaliami i lodami z widokiem na ratusz.

Spotkanie w książnicy. Zaskakujaco dużo ludzi, duża sala wypełniona po brzegi.
Mowie o Leśmianie, staje na głowie by nie nudzić. Nudzenie jako grzech główny. Ale bywałem w lepszej formie. Jak jestem w dobrej nie słyszę siebie jak mówię, a teraz słyszałem.

Z rodzicami Justyny, narzeczonej Daniela, mojego syna do restauracji na rynku.Mieszkaja w Zamościu.
Cokolwiek napisze będzie nie na miejscu bo Justyna czyta tego bloga.
Nie ma jednak wątpliwości, że chciałbym mieć taką synową i takich teściów.
Zwiedzanie Zamościa nocą w zacinającym deszczu.

PODYSKUTUJ: