wczoraj znowu niemal cały dzień bez prądu, więc bez energii, też tej wewnętrznej.
I wczoraj „Warsztaty Pisania”, mam nadzieję, że nie zawiodłem słuchaczy jadąc na resztkach energii. Kiedy szedłem mroczną ulicą wiatr zacinał deszczem…Liczni moim znajomi na demonstracjach, poczucie winy, że mnie tam nie ma.
L. u mnie, chce robić film dokumentalny o depresji. Mam być jednym z głosów w tej opowieści.
Czytam „Dzienniki” Anny Frank, mam z tego zrobić felieton do Zwierciadła. Czytam ten tekst już chyba po raz trzeci w życiu i zawsze to samo poruszenie zapisem, tego dorosłego dziecka jakim była Anna .
Dramat, na malej scenie mieszkania w centrum Amsterdamu, trwał przez dwa lata, między rokiem 1942 – i 1944. W lokalu liczącym mniej niż 50 m 2, ukrywały się dwie żydowskie rodziny , siedem osob, plus doproszony potem dentysta. 13 letnia Anna pisała tam dziennik, ten dziennik jest chyba najbardziej znanym w swiecie pamiętnikiem. A lokal, gdzie ukrywala się, został zamieniony w muzuem powięcone pamięci Anny Frank. Pisala ten dziennik w formie listow do wyimaginowanej przjacólki, pisala je wiec do siebie, ale okazalo sie, ze sa to listy do świata. I ze swiat poznal się na telencie tego niezwylego dziecka, która dla wiedzy o holocauście zrobilo wiecej niż liczne instytucje pamieci. Miala niezwykły talent literacki. Laczyla w sobie wrażliwosc i spostrzegawczośc dziecka z dojrzałością mądrego dorosłego.