Do Zwierciadła, przez topniejący śnieg i korki. Zaczątki śniegu i już miasto się zapycha.
Jechałem zarosły sobą, skulony w sobie i z garbem na grzbiecie, prawie bez skóry.
Ale w redakcji było miło, chociaż przeniesiono spotkanie na środę i niepotrzebnie się martwiłem, że się spóźnię. Potem do Big Book Cafe..i rozmowa z E. Zdawało mi się, że podminowany sobą… jestem bardzo nieatrakcyjnym rozmówcą. Przejrzałem w tej kawiarnio- księgarni dzienniki Astrid Lingren z czasów wojny. Przypomniałem sobie moje z nią spotkanie w Sztokholmie.Już nic nie widziała: czy my się znamy, pytała ściskając mi dłoń, nic nie widzę, jak nie, to już się znamy…Mam z nią zdjęcie, szkoda, że kiepskiej jakości.
Ewa, która ma na głowie odrabiane prac domowych z dziećmi wścieka się i rozpacza nad idiotyzmem polskiej szkoły publicznej. Na jutro Antoś ma nauczyć się na pamięć 12 prac Heraklesa i będzie z tego sprawdzian. Oto pięć pierwszych prac . Zabicie lwa nemejskiego II. Zabicie hydry lernejskiej.III. Schwytanie dzika erymantejskiego.IV. Schwytanie łani cerynejskiej V. Przepędzenie ptaków stymfalijskich. I takich mądrości jest 12. Jakby nie wystarczyło wiedzieć o stajniach Augiasza, bo to jest w języku. Obłęd i głupota kazać to wkuwać dzieciom. Idę o zakład, że autor tego podręcznika polskiego nie pamięta nawet pięciu prac Heraklesa. I tak wygląda cały program polskiej szkoły, plus słabi nauczyciele bez powołania i koszmarna dyrekcja. I mamy wygraną PiSu.