Wigilia
Wigilia kończy swój bieg. Coraz więcej ornamentu w polskiej wigilii, coraz mniej religii… Rozległa moja rodzina, głównie ta od strony żony, biega do kościoła po bożemu, ale tylko ja bezbożnik podczytuję Biblię… Coraz mniej mi się uśmiecha, by chrzcić Franka… Rano finisz z jakimiś tekstami. O 13 zagrałem jeszcze z Łukaszem w tenisa. Wcześniej żonie mojej udało się uruchomić w sobie babę i nie radząc sobie z tym i owym zawołała: „Tyle jest do zrobienia w domu, a ty sobie grasz w tenisa” – Gram, abyś nie musiała za kilka lat spędzać świąt, jako wdowa z dwójką małych dzieci. Znowu dobrze mi się gra …Łukasz dopiero pod prysznicem, mówi, że bardzo podoba mu się mój tom… A co ma biedak powiedzieć…chyba jest szczerze poruszony moim wierszem o ojcu… Market na Sadybie, wielki, tłoczny, spocony i zziajany przed metą, która o 16. Potem do Obór, piękny mrok i pałac w lampkach… Z dachu spada lawina i rozkołysuje dekoracje. Zawsze mi tu gęsto od duchów przeszłości. Zabieram mamę do nas…Mówi, że Julia Hartwig po ciężkiej operacji, spotkałem ją ostatnio tu właśnie.. W samochodzie mama wylicza znajomych, którzy umarli… Zbyt wielu, by w to naprawdę uwierzyć… Śmierć czyjaś zawsze musi się w nas uleżeć. Tylko własna jest oczywista, lecz jedynie w mgnieniu oka… Antoś dostaje od Mikołaja, za którego przebrał się dziadek… radiomagnetofon… Nie wiem jak go włączyć, on bez wahania przyciska paluszkiem co trzeba. Takie czasy. Poruszony jest Mikołajem, ale jestem prawie pewien, że jutro powie, że to był przebrany dziadek. Nawet my dorośli, potrafimy wierzyć i nie wierzyć – dzieci mają tę umiejętność doprowadzoną do perfekcji. A teraz do łóżka – nie z żoną, a z Biblią. Tak się porobiło.