smętnie mi rano, jadę na 13. 45 do Superstacji na Sumę Tygodnie, może obudzę się do życia . Chociaż wiem, ze ludzie będą mnie męczyć. Mała zapaść.
W studio, po programie, spotykam dawno nie widzianych Jacka Santorskiego i Jacka Żakowskiego, jak miło.
Marek kierowca Superstacji, bliski mi, odwozi mnie do domu. Lubię jego inteligencję i że wszystko potrafi, za wieczny optymizm, że taki uczynny, a dla nas wszystkich, którzy go znamy jest karetką pogotowia, też w sprawach technicznych. Prosiłem by na chwilę zatrzymał się, chciałem kupić masło, wracam szybko, wóz odśnieżający urwał ku lusterko i pojechał ale już pojechał. Marek, były kierowca rajdowy, jedzie jak szalony, a ślisko i dogania go. Myślę o roli przypadku w życiu, że gdyby nie to masło gdybym, nie zadzwonił do Ewa, a ona że potrzebne …
Wczoraj długa rozmowa na Skypie z E. . mieszka teraz w Niemczech, gdzie zajmuje się starcami. Nie zgadzam się z jej widzeniem sytuacji politycznej w Polsce. Chociaż nie jest zwolenniczką PiS., ma uraz do PO pracowała , w samorządach w Bydgoszczy, że to określa je widzenie sytuacji. Ale myśli samodzielnie i przekornie, to cenne..Pyta dlaczego nie zbieramy się wspólnie do myślenia, do pisania programów. Może ktoś to robi, pewno robią opozycyjne partie polityczne, ale tego za bardzo nie widać.
pada piękny, gruby.
Dzieci poza domem, błogi spokój. Będę musiał pomóc Antosiowi napisać baśń. Ma ją napisać na polski. Daję głowę, że nauczycielka polskiego nie dała by rada. Baśń to magiczna bajka, opowieść oparta często na podaniach już istniejących. Już widzę jak wszyscy rodzice biedzą się teraz nad baśnią, myląc ją pewnie często z bajką.