wiatr przesunął antenę i do jutra nie ma telewizji, co jednak odczuwam jako dyskomfort.
wysłałem felieton do Przeglądu i chwalony jestem za punktualność.
Za dobrą radą – w powieści jeszcze muszę dopisać wspomnienia mojego bohatera z przeszłości, by pokazać w skrócie jak na dzisiaj pracowało wczoraj. Tu ciężko mi się uwolnić od faktów, tyle scenek z przeszłości pamiętam i są tak atrakcyjne.
dwa dni bez dzieci, błogi spokój i żadnych konfliktów.
w południe w centrum Międzylesia u fryzjera Stefana. Zburzyli jego blaszaną budę, ma teraz solidniejszy lokal, ale nie ma klientów. Śpi na krzesłach kiedy wchodzę.Wiek robi swoje już ledwie się rusza. Mówi porzekadłami i dowcipami, „jak jest dwóch Polaków, to o jednego za dużo. „Opowiada mi jak był dobry w zabijaniu zwierząt kur, królików. Ciach i już. Nic dziwnego, że pisowiec myślę.
W Ferio, lubię to pobliskie centrum handlowe. Ładnie, przytulnie, ludzka skala, nigdy nie ma tłoku. Kupuje dzieciom pliki pieniędzy, takich do zabawy. Biorę z bankomatu prawdziwe, te do zabawy klade na bankomacie. Mówię do siebie, tylko nie zapomnij. I zapomniałem. Byłem już przy Lidlu, gdy sobie przypominałem. Więc pędem wracam. Szczęśliwie leżały. Facet, który brał właśnie pieniądze był zdziwiony widząc te „banknoty.”
Dzieci wracają, zgiełk i harmider. Nowe prezenty pod choinką. Zapalamy zimne ognie. Potem słodko zasypiają, a ja drapię ich po plecach.