straszny wtorek

Przez cały dzień dogorywam, kładę się podsypiam, każda chwila boli. Chyba, że śpię. W snach nie mam depresji. Powinienem odwołać jutrzejszy wyjazd do Wejherowa, a nie mogę. Dlaczego? Z głupoty. Gdyby dało się tam pojechać na łóżku i z łóżka wykładać. To okropne, że zostałem zdradzony przez leki, które tyle razy chwaliłem publicznie.

O 18 powstaję do życia, trochę późno. Wieczorem lepiej, obejrzałem debatę zapominając trochę o sobie, a przypominając sobie, że mamy spektakl na scenie politycznej. Nikomu nie udało się powiedzieć zdania, które mógłbym zapamiętać.

PODYSKUTUJ: