Na 12 na manifestację, z sąsiadami i ich mamą ..korki, bo tłumy jechały…Deszcz popadywał, ale nikomu to nie przeszkadzało. Ja źle znoszę tłum, ale to był tłum swojski, inteligenckie twarze,mi czasami twarze od wielu lat nie widziane i przez czas zmienione. Nie było szczękościsku, luz i poczucie humoru stonowane przeświadczeniem, że źle się dzieje. Mama sąsiada mówi, jestem po raz pierwszy w życiu na demonstracji. Kilka osób mnie zaczepia, czytelnicy Zwierciadła, a też Przeglądu. Pani z rowerem martwiła się moją depresją. W Alejach Ujazdowskich spotykam Wieśka Uchańskiego, szefa Iskier. Czekał na Andrzeja Mleczkę. Idziemy razem pod Sejm. A potem do niego, na Placu Zbawiciela piękne wydawnictwo z sypialnią, gdzie mieszka, pełne dziel sztuki i przedmiotów. Jak zawsze w Wieśkiem o życiu i o śmierci. Wpada jego młoda, śliczna narzeczona z psem. Wiesiek daje mi biografię Wieniawy i i Wojciecha Kossaka, wracam autobusem. Jak dawno nie jechałem autobusem, może rok, bardzo przyjemnie.
Franio oglądając Fakty – a jak zniszczą nam Polskę?