wtorek

W południe wychodzę do ogrodu i dotykam nieśmiałych jeszcze pąków na ramionach drzew. Ania Janko zaprasza mnie na swój wieczór autorski.  Mała , przytulna biblioteka  w Wesołej, przy remizie strażackiej. I dopiero teraz dostaje od Ani książkę „Mała zagłada” po kilku zdaniach wiem, że jest świetna.  Ania mówi, że ładnie wyglądam, a ja jej na to szczerze, że czuję się brzydko. Poruszające to spotkanie z nią i książka o przekazywaniu traumy, to nie jest fatum jak chce Hellinger, a raczej cień, który rodzice mimowolnie rzucają na swoje dzieci. //

PODYSKUTUJ: