wczoraj cała nasza czwórka na filmie „Oppenheimer „. Film chwilami dosyć skomplikowany i za długi, Antek zachwycony, Franio nie wszystko zrozumiał, ale wysiedział bez skargi. Film na czasie, bo zagłada termojądrowa znowu staje się realna. Przesłanie filmu, powstanie bomby było nieuchronne, i nieuchronne , że to się źle skończy dla ludzkości. Dla polskiej widowni pewne rzeczy niezbyt czytelne, bo warto wiedzieć czym była w Stanach w latach 50 Makkartyzm, słynna komisja, obsesja antykomunistyczna i węszenie wszędzie radzieckich szpiegów, czego padł ofiarą uczony. Miało to pewne podstawy, (nie w przypadku Oppenheimera), tylko przerodziło się w paranoję.
Z Caroliną przez telefon, ma 88 lat, jest w świetnej formie i czeka na nas.
Franek zrealizował wielkie marzenie, ma stacjonarny komputer, zbierał na niego przez lata, przez szklaną szybkę widać jego piękne, podświetlone wnętrzności. Chłopczyk jest w euforii, cieszę się jego radością.
Kiepski dzień, depresyjny przespałem go i jest lepiej. Może jutro się przejaśni.
Na Netfliksie film „Babel”, widziałem go kilka lat temu a prawie nic nie pamiętałem, kilka scen. Taką mam pamięć. W przypadku filmów to bywa wygodne. Obejrzałem go po raz drugi z przejęciem. Świetny film. Lubię sztukę, która pokazuje rolę przypadku w życiu ludzi. Mam chyba już obsesję przypadku.