piątek

piękna gruba zima, i znowu pada śnieg, to też różni dzieciństwo od starości, w dzieciństwie śnieg ma same zalety, pamiętam to kibicowanie by padał więcej i więcej, a po latach to głównie kłopot. Ale na naszej miejskiej wsi doceniam piękno. Świerk za oknem w białym futrze.

Znowu dowiedziałem się, że ktoś czyta mojego bloga, kogo o to nie podejrzewałem. I od razu panika, i wstyd, że pisze go tak byle jak. I mało gęsto. A kiedyś było inaczej. Postanowienie, że poprawię się.

Ewa Chotomska, nasza odległa sąsiadka, córka Wandy, odwołuje sobotnie przyjęcie, bo jej mąż Tomek przeziębiony . Wielka szkoda, lubię te doroczne u niej spotkania. Oboje są kolorowymi ludźmi, a Tomek mówi do Ewy „kiciu”, jak my do naszej kotki Matyldy. Matylda jest bezdomna, ale się u nas stołuje.

PODYSKUTUJ: