Pływamy łódką, łódka stara i ledwie żywa, nie budzi zaufania. Widzę pewne podobieństwa między sobą a tą łódką. Miałem problem by z niej wyjść. Potem do Sejn, obiad w litewskiej restauracji. Potem wpadają do nas Kinga i Łukasz, nasz przyjaciel, malarz wybitny, mieszkają w pobliskiej Ruskiej Budzie, więc obok letniego domu Bronisława Komorowskiego. Ostre słońce jak wielki reflektor, tafla jeziora gładka jak lustro, pokrzykiwania żurawi.
Kinga z aparacikami słuchowymi na uszach, nie tylko ja się psuję. Trochę rozmawiamy o chorobach, ale umiarkowanie i bez tej fascynacji, z jaką o swoich chorobach lubią rozprawiać starsi ludzie.