wczoraj wysyłam felieton do Przeglądu.
wpada antykwariusz, daję mu pudło książek. Trochę mi ich żal, a trochę ulga…
Szukał mnie poeta Roman Chojnacki, chciał porozmawiać, a przecież prawie go nie znam, spotkałem się z nim przed rokiem 90 w Poznaniu. Prawie nic z tego spotkania nie pamiętam. Okazuje się, że wyemigrował do Kanady, wrócił trzy lata temu do Polski. Nie ma żadnego interesu, chciał pogadać. Nie natrętny, czujący, sympatyczny.
Mój tomik nominowany do nagrody Orfeusza, dopiero nagroda by mnie poruszyła, ale na nią nie liczę.