poniedziałek

podcinam dzikie wino, uparło się by nas opleść i zadusić. Niewiele zwojowałem, nie mam zupełnie energii na fizyczną aktywność, na pisanie zresztą też nie mam.

samochód do warsztatu, nie zdał egzaminu na badaniu technicznym i konieczne są poprawki.

rodzinka wraca. Trochę niepokój, że zacznie się niepokój, ale też radość, że widzę dzieci. A Ewę też witam serdecznie. Do pisania potrzebny jest mi spokój, ale nie może go być za wiele.

Kończę czytać „Kaputt ” Malapartego, ależ on nawymyślał, sugerując, że wszystko widział na własne oczy i wszystko sam usłyszał. Nie szkodzi, to i tak genialne.

Utknąłem z pisaniem opowiadań….

PODYSKUTUJ: