wtorek

wysyłam felieton do Przeglądu, dzień wcześniej bo święta. A pusto było w głowie,znowu ktoś za mnie we mnie to napisał.

U Wieśka Uchańskiego w Iskrach, dużo o chorobach i śmierciach znajomych. Biorę kilka książek, w tym biografię „Tadeusza Dołęgi Mostowicza” napisaną przez Jarosława Górskiego, interesuje mnie ten pisarz i dwudziestolecie między wojnami ze swoimi koszmarami. Mostowicz tak krytyczny wobec piłsudczyków, był uwikłany w ówczesne emocje i o mało nie stracił życia pobity przez sanacyjnych pałkarzy. Niegodnie się tym pocieszać, ale będę się pocieszać, jak koszmarny był tamten czas, o ileż jednak gorszy, bardziej upiorny od obecnych lat pisowskiej zarazy.

Muszę szybko napisać notkę, na okładkę powieści „Arytmia i kwarantanna”, niedługo idzie do druku. I jakoś nie mogę. Jak w kilku zdaniach opisać własne dziecko, które już na zawsze wyszło z domu.

PODYSKUTUJ: