U Wieśka Uchańskiego w Iskrach, w jego obszernym salonie, pełnym obrazów i zabytkowych przedmiotów. On już po covidzie, więc bezpiecznie i serdecznie jak zawsze u niego. Wszystko wie, kto chory, kto się rozwodzi, kto co wydaje.Sam jednak nie wydał niczego co bym chciał brać do domu, książki mnie zjadają. Więc jestem wybredny.
Po drodze w Media Markt, cud, że otwarty, muszę sobie kupić nowy komputer, bo żyję w strachu, że ten mi umrze nagle na serce, ma przecież wiele lat.
Skończyłem kilkustronicowe opowiadanie, mam wiec już dwa. Potrzeba jeszcze co najmniej dwudziestu. Skąd brać pomysły? Zaszczuty jestem pomysłami, ich barkiem. Już szukam pomysłów na felieton do Przeglądu. I bieda, jaki ma być najbliższy program w Halo Radio. Nagle myśl, może Józek Hen…ma niemal sto lat, rozmowa z nim. Jutro do niego zadzwonię. Do Zwierciadła kończę pisać o książce Vargasa LLosy’ Pochwała macochy”. I zaraz bieda o jakiej następnej pisać.