wysyłam felietony do Zwierciaadła i Przeglądu. Obiad na tarasie, z tego co zostało a zostało sporo, po wczorajszym obiedzie w pobliskiej indyjskiej restauracji. Byliśmy wczoraj, bo był dzień matki i chcieliśmy wesprzeć restaurację po kwarantannie. No i pyszne jedzenie.
Dużo w ogrodzie, chłonę jego piękno. Ptaki śpiewają. Nie umiałem ich do tej pory tak uważnie słuchać, jak na to zasługują. Często nie słyszymy wyraźnie tego, nie widzimy tego, co towarzyszy nam niemal codzinennie przez całe życie. Kotka Matylda przynosi małego zaskrońca, nie zachowuje się równie zabawnie jak mysz, więc zostawia go w spokoju. Zaskroniec, który najpierw udawał martwego, po chwili znika. Mało czytam, mało piszę, prawie nic, obijam się od myśli do myśli.