senne dwa dni, nie opuszczam pokładu domu. Podciągnąłem felieton do Zwierciadła i do Przeglądu. Poprawiam kilka wierszy, były na wpół martwe, a teraz zdają się żyć. Są takie dni, które sprzyjają poezji. Piszę teraz krótkie wiersze, zawsze pisałem krótkie, ale teraz to doprawdy miniaturki. Przeglądam książki, które przyszły na zakopiański konkurs. Trudno będzie skompletować finałową szóstkę. Jutro do Czarnej Owcy, by spotkać się ze swoją książką „Opiłki i okruszki”. Więcej niepokoju niż nadziei.
niedziela
PODYSKUTUJ: