dużo stresu, zupełnie to było niepotrzebne – moje wydawnictwo nagle uznało, że w „Domu pisarzy…” konieczne są przypisy do cytatów, z jakiej książki czy pracy, i z której strony. To nie wykonalne, bo nie notowałem tego, więc by znaleźć skąd pochodzi jakieś zdanie, musiałbym czytać dokładnie całą książkę, to raz. Dwa, że to niekoniczne. W przypadku książki, która nie jest historyczno literacka, takie przypisy są zbędne. Trzy, czemu w ostatniej chwili tkie żadanie….konsultacje ze swoim zdrowym rozsądkiem, z fachowcami, z wydawcami, w końcu z szefem Czarnej, który jest moim przyjacielem. ( tylko, że on chory i w Szwecji) Wszyscy sądzą to samo co ja. Więc skąd tyle nerwów – bo jestem wrażliwy, taki mam zawód.
No i spokój.Robimy tylko bibliografie, chociaż też jej nie planowałem, to proste. A tak będzie wyglądać okładka „Domu …”
Ksiądz u nas, po kolędzie, trzeba było wpuścić, bo Franio będzie miał komunię. Ubrany stół, biblia , świeczki, kropidło, modlitwa, dzieci przejęte. Swięcenie domu i oddawanie go w opiekę dobrych duchów, jakoś przyjemnie, czule i ciepło, nawet ja bezbożnik to odczuwam, więc rozumiem, że ludzi to działa, taka magia. Ksiądz siada i pyta co słychać? Cytuję Wyspiańskiego, „Chińczyki trzymają się mocno. ” Więc pogadaliśmy o epidemii, ksiądz potem zapytał dzieci o szkołę, zapadło kłopotliwe milczenie. I poszedł. Więc nie powiedziałem co myślę o kościele PiSie i pedofilii księży. Nie dał mi na to szansy. I dobrze.