Poniedziałek
Rano po męczącym śnie, jechałem przez totalitarne Chiny w całkowitym milczeniu tego kraju – nie ma już takich Chin – wczesne przebudzanie i obłażą mnie myśli, nie zawsze miłe. Zmywam je prysznicem. Ewa i dzieci śpią w obszernym łóżku, scena – piękno macierzyństwa. Każda delikatna poezja ma swoją brutalną prozę – przypominam sobie nagle jeszcze inny, tym razem krótki sen. Stoi nade mną jakaś groźna niewiasta i woła głosem złym – chrapiesz od pół godziny! Sprawdzam– to nie był sen. W kuchni na dole, trzy dziewczyny szczebiocą po maltańsku robiąc porządki, jest Anton, od prac technicznych Przekomarza się z nimi . A przecież jeszcze dwie osoby dochodzą w ciągu tygodnia. Jak utrzymać taki dom i czy nie za wiele „kucharek” ? Uzależnienie dzieci od oglądania telewizji i rodziców, że mają wtedy spokój z dziećmi. To się robi choroba XXI wieku. Jeremi, gdy wraca do domu, odruchowo włącza telewizor. Nawet kiedy jest po 24 i pada na nos. Antoś od razu się dosiada. Na wielu kanałach dla dzieci przerażająca forma tych opowieści, jest w nich coś destruktywnego. Plątanina, labirynt wąskich uliczek by wyjechać i wjechać do naszego Lija…Gubię się uparcie – trafianie, jak rozuspływanie węzłów. Kąpielisko – daleko od nas, czyli 10 km, takie są tu miary odleglości, wśród wysokich skał, zatoczki wykute przez fale Na wysokiej skarpie przeszklona restauracja …Widok zapiera dech w piersiach , w restauracji tylko my …Bardzo dobre spaghetti z owocami morza i z ośmiornicami. Jeremi mówi – pyszne- zabawne, że mówi o po polsku z trudem i z takim akcentem jak amerykański, stary emigrant… My za to konsultujemy z nim pewne angielskie słowa , udziela nam z wielką powagą instrukcji. Przy zatoczkach sami maltańscy, dużo kobiet, których nogi zmieniły się w jakiś osobliwy produkt mięso – podobny. Mieszanina wielu ras, nie dała ładnego efektu , jak i język nie brzmi ładnie, sporo ma z arabskiego i włoskiego. Antoś nadal boi się wody, po małym przetopieniu, tu na basenie. Za to Jeremi pływa jak ryba, co chwila nurkuje budząc sensację, taki niespełna pięcioletni chłopczyk, o plowych włosach, pewnie geny Wikingów po Gilesie Więcej niż kiepskie oznakowanie dróg, znaki informujące o miejscowościach przykryte jakimiś innymi, mało ważnymi znakami lub roślinnością, niesamowite. Jakby nikt tego nie kontrolował i nikt o to nie dbał. Dziury w jezdni i wystające nagle kanty poboczy. Nadziałem się na taki coś i zaczęło mi ciec z podwozia. Więc wracamy…Pobliskie Asttard, urok tych starach kamienic i kościołów…W jakimś przykościelnym stowarzyszaniu im Jan Pawła II., chor. dziewczynek śpiewa…Antoś słucha zauroczony… sam śpiewa nieustannie, godzinami na głos i nawet ostatnio udaje radio…w jego programach czasami zacinają się płyty… Wiele słów nadal przekręca co daje wzruszający efekt. Z okiem na stary kościół, z uchem na chór jemy lody…Słońce zachodu do białych i żółtych murów wapiennych dodaje swoje biele i żółcie.. Koty śpią na gorących nadal dachach samochodów, lub chowają się pod podwozia , gdzie chłodniej. Nie mozna ich stamtąd wygonić….uciekają gdy zapala sie silnik..