zakupy i do fryzjera Pana Stefana, w centrum Międzylesia, jak zwykle śpi na krzesłach. Wygląda jak umarły. Budzę go, mówi, że dręczy go podagra. Ledwie się rusza. Jakbym był w rękach umierającego. Ale ostrzygł mnie dobrze.
Wymęczył mnie fotograf z pisma „Dziennik Gazeta Prawna. ” Zdjęcia do wywiadu ze mną, który będzie tam w piątek , o ojcostwie, fotografuje też dzieci. Antoś i Franio pozują z wielką powagą. A mnie to męczy i dręczy. Boję się, że ta udręka będzie na tych fotografiach. Udręka szczęśliwego ojcostwa.
To wagi dramatu urasta, że nie pisze mi się nowa powieść” Noc”, o nocy stanu wojennego. Myśli, że w ogóle nie potrafię pisać, albo że utraciłem tą umiejętność. Na dodatek podobnie jest z wierszami. Tylko felietony piszę, bo muszę, i to mi chyba nieźle wychodzi.