środa-
Ranek mnie przygniata, ale to chwila..natężam się i w zwalam go na bok… Ciocia u nas .. jaka ulga.. od razu wszystko łatwiej, mimo jej dramatycznego widzenia świata. Była tez wczoraj pani Jola która dwa razy w tygodniu podnosi nasz dom z ruiny.. Lubię jej energie i daje mi ona kontakt z tak zwanym ludem, który przestaje być ludem, modernizuje się i staje się czym pośrednim, mieszaniną dobrego i złego . W pani Joli jest miłość do dzieci. do wszystkich dzieci – a co ważniejsze? Za chwilę kolegium w redakcji Zwierciadła …te spotkania, narady, burze mózgow, bywają twórcze i inspirujące… to spotkanie może być trudne.. Siła przywzyczajenia… wysiadła mi bateria w zegarku i nie chodzi… Co chwila zerkam odruchowo na przegub i jakby mi ktoś w pysk dawał.. Koncert Ani Kostrzewskiej i jej zospolu w klubie Tygmont …mamy mieć wspólnie kilka "spiewanych rozmów " poetyecko piosenkarskich, wiięc..patrzę i słucham uważnie ..Jest ojciec Ani, o kilka lat ode mnie młodszy…to są takie czasowe cuda i roszady, ktore nie bardzo mi się mieszczą w głowie…Idę potem Mazowicką, która pamiętam jako burą i zapyziałą – w panoramicznych witrynach kręcą tyłeczkami półnagie tancerki…To jest też wolność- jak ja kocham wolność, nawet jeśli nie zawsze jest smaczna. Ważny SMS od P. że bardzo podobają mu sie próbki moich opowiadań… A już niepokoiło mnie jego milczenie.. Czyli do roboty… W domu sen i spokój… oglądam po północy w TVN 24 dyskusję z udziałem Janka Grossa i Ireny…wokół ich książki…Jutro muszę skończyć felieton do Newsweeka o tym właśnie , więc znowu patrzę i słucham uważnie. Czy naród polski to zniesie? Nie zniesie, ale nie ma wyjścia, więc zniesie….jajka czasami znosl się ustami, a zółtko płynie po policzkach…