Sobota
Zastanawiam się, czy to to już marzec..? Zawsze jestem pogubiony w czasie, na dobre i na złe…Wiem tylko, że dzisiaj sobota, a jak sobota to muszę o 11, na Krakowskim spotkać się z Moniką Sznajderman, kieruje wydawnictwem "Czarne", żona Andrzeja Stasiuka ..sama doktor antropolog…Mieszkają w Beskidzie Niskim.. W Polsce to zawsze budzi dreszcz emocji.. intelektualiści, na dodatek właściciele dużej firmy kulturalnej, a żyją na dalekiej wsi. Trochę imponujące, a trochę ekscentryczne i szalone. Jakby ta nasza wieś była Afryką… A może trochę nią jest…. To chyba dobre pytanie na początek… Robię z nią wywiad dla Zwierciadła…. Nie, to jeszcze luty… więc jestem o tydzień do przodu… Monika Sznajderman…swojsko i blisko z nią. Nie wiedziałem że „Czarne” wydaje już 60 książek rocznie. Niesamowite… Centrum dowodzenia, czyli Ona (mąż, Andrzej Stasiuk, z boku, pisze własne książki) na malutkiej wsi w Beskidzie Niskim. Ośmiu etatowych pracowników i kilkuset współpracowników rozsianych po całej Polsce. To jednak nowa epoka. W Polsce jeszcze niedawno taka sytuacja budziła dreszcz emocji, jakby polska wieś to była Afryka… Sam odruchowo pytam o miejscowych, jak o tubylców, szczególnie, że ona jest doktorem antropologii… Wojtek Brojer przybywa z dużą kopertą, w której wiezie gwasz Mariana Bogusza…kiedy go stawia obok mojego, widzę, że to brat, może nie bliźniak, ale podobny, tylko w zieleni, gdy mój w brązach, w czerwieniach i czerniach. Jest pora obiadu, więc daję Wojtkowi zupę, chociaż się wzbrania. Stan wojenny.. miał jakiś tajny lokal na Ordynackiej.. nie pamiętam… oboje z żoną byli internowani…To jednak jest silna więź weteranów ..Nie jest historykiem sztuki jak myślałem, mediewista, wydał kiedyś grubą książkę o diable w średniowieczu.. Niezwykłe jak trafiło do niego 21 gwaszy Bogusza… Znajomemu handlarzowi sztuki jego ojciec, wybitny chemik, pożyczył pieniądze, które dostał za jakiś patent… Handlarz nie mógł ich oddać.. . po latach, gdy ojciec już nie żył, oddał dług w gwaszach Bogusza, malowanych jako wariacje wokół sztuki Brechta. Będą w tym roku na wystawie w Pleszewie, gdzie Bogusz się urodził… (Przypomina się moja historia z obrazem Nowosielskiego, opisałem ją niedawno -czasami, chociaż rzadko, opłaca się mieć dłużnika z sumieniem). Bogusz dał ojcu gwasz w roku 78…Ojciec chyba nie cenił za bardzo tego obrazu, gdyż nie odnotował zdarzenia w swoim dzienniku. Pamiętał, że pałętał się ten obraz na Iwickiej, jak jakieś byle co… a ja wcale nie tak dawno odkryłem jaki jest piękny. Malarz podarował ludziom trzy z tej serii gwaszy, a wtedy robił zawsze rodzaj "niewiernej" kopii.. stąd ta zielona wersja. Wojtek, człowiek z pasją i z wyczuciem sztuki. Ma narzędzia jako szperacz-historyk, więc już sporo wie o Boguszu… Tacy ludzie z pasją i czuciem, jacy ważni dla sztuki, by mogła przetrwać… Zaskakujący e mail: Witam,
Mieszkam przy Rakowieckiej …./…., w Pana byłym mieszkaniu. Tak pomyślałam, że się odezwę.
Pozdrawiam,
J…… N……… Jak mnie poruszają takie koincydencje… Pytam w liście, czy nic jej tam nie straszy, nic nie molestuje…? Był czas kiedy nawiedzały mnie w tym mieszkaniu demony… Czy chcę zobaczyć, czym wypełniła się pusta skorupa po moim życiu? Na razie milczenie….Dopiero po chwili dociera do mnie poetyckość tytułu tego listu.."kawałek nieba"…W tym mieszkaniu widać tylko kawałek nieba… Zapomniałem oddać sąsiadowi szat św. Mikołaja i Antoś po kryjomu dobrał się do pudła…Nagle zwrócił się do Ewy: "mama, mam pytanie…. czy przebierzesz się za świętego Mikołaja?". Tłumaczymy mu, że Mikołaj po prostu zostawił tu swoje ubranko. Patrzy na nas ironicznie, jak na jakiś głupków. Nie wiedziałem, że racjonalizm i sceptycyzm jest dziedziczny…