Bardzo miła i smaczna nasza wigilia Zwierciadła w eleganckiej, zabytkowej sali hotelu Polonia. Miałem siedzieć między Januszem Gajosem i Maciejem Stuhrem , Majewskim ale ale znani goście nawalili …Więc w miłym gronie bliskich z redakcji Jak zawsze godnie spóźniony Wojtek Eichelberger. Z nim przez chwilę serdecznie intymnie i blisko… Potem ś śpiewa Anna Maria Jopek, ale też mówi pół-śpiewem, inteligentnie i dowcipnie improwizując./// A M Jopek dwa lata temu mówiła mi, że jest wielbicielką moich felietonów. Dzisiaj ciężko chora na grypę, więc jedzie do razu do domu, szkoda. Czy nie miło by było zarazić się od niej grypą? Ania Janko wypiła nieco za dużo, była na diecie, więc alkohol zdobył nad nią szybko władzę. Jak wszyscy niewinni, zaskoczeni przez grzech utraty poczytalności, mówi rzeczy słodkie i wzruszające. W rozmowie z naszym właścicielem Grzegorzem Jankilewiczem dotykamy sprawy naszych kubów Pełne jego tu zrozumienie, rozumie jakie to ważne. A w ogóle to miło było i serdecznie…Nie mogę jednak nie zauważyć, że ludzie pojawia się i znikają, jakby ich nigdy nie było. Z własnej i nie własnej woli. Dlatego każde rozstanie , czy odejście z pracy, ma w sobie coś ze śmierci . /// Kiedy po 24 wychodziliśmy…sypał gęsty śnieg, wielkie płatki wirowały jak białe ptaki. Na mieście piękna katastrofa i nasza pijana taksówka… // Dzisiaj rano tenis…delikatnie, Łukasz ma awarię pięty… … U Pawła w „Czarnej Owcy”, serdecznie i w przyjaźni i z pudłem nowych książek…Mam w końcu „KochAna” Marty , był już czas, przecież zainspirowałem ją do tej książki.. Potem w Muzie drugie pudło..kiedy ja to przeczytam! Miałem wpaść od Wieśka do Iskier po Pamiętniki Władysława Mickiewicza , bardzo się na to cieszę, chociaż mam przedwojenne wydanie, ale już nie dałem racy…W redakcji…I biegiem na Krakowskie do antykwariatu. Taki miły tam chłopak, który mnie zna i czyta..Nie mają biografii Gogola… /// Franio kiedy widzi ,że zdejmuję koszulę wola: ” tata golas, tata golas…/// Wieczorem przysłanym wozem na Woronicza, program grany na 1 stycznia…jakby do nowego roku nic nie mogło stać się ważnego lub strasznego. Mówię do Szubartowicza: jak będzie koniec świat , niech pan do mnie dzwoni, skomentuję na żywo..I wracam w masce makijażu do domu. Taka piękna zmrożona czarno- biała zima wokół , że żal mi wchodzić do domu. Chociaż w domu tak przytulnie./// Jutro zapraszam na spotkanie autorskie w Bibliotece Ślaskiej, godzina 17 …///
Wtorek
PODYSKUTUJ: