Sobota

Wielka  radość z sukcesu Janowicza. Nie mogłem  oglądać meczu,  nie mam Polsatu Sport, chociaż mam wiele  wiele innych Polsatów .  Bardzo nie lubię tej stacji, tak komercyjnej i brutalnej  w reklamach. Z fragmentów, widzę jak świetnie grał,   połączenie  mocnej gry z pola z drop- shotem (skrót)  . I jak to wzruszające,  ze Bohdan Tomaszewski jeszcze komentuje , to głos mojego dzieciństwa. Nie raz mu to mówiłem, ściskając dłoń . Jego syn Tomek,  tez komentuje tenis, przez lata w Paryżu,  mój gorący i zapalony czytelnik, gdy pisałem dla paryskiej :Kultury”    , fajny człowiek i też świetnie  mówi  , już bardziej nowocześnie. Świetna , słyszę była,  paryska publiczność, gorąco za Simonem,  ale jak obiektywna i fair. U nas byłoby to jeszcze nie do pomyślenia, niestety . /// W południe na spacerze   z Franiem i do sklepu. Zawsze warto mieć cel…Widzę jak jakiś właściciel  domu, sprząta ogród, jaki zapal  i staranność.  A obok bramy wejściowej puszka butelka   po gorzkiej żołądkowej i puszka po piwie. To już poza ogrodzeniem, to go nic nie obchodzi.  Podnoszę i wyrzucam do pobliskiego kosza. Oto Polska właśnie. To jest zagadka smoleńskiej katastrofy. Niechlujstwo.  // Dwa dni bez Antosia , jaki spokój, harmonia,   jak na dłoni widać, że to jego rozwibrowanie i rozchwianie  wykańcza nas. Pozwoliliśmy  mu na to? – plus geny… Ale co za radość, że go jutro zobaczę. //// Znalazłem  opis  swój z dawnych lat jak składaliśmy w naszym domu pierwszą powieść  wydaną poza cenzura,  rok 1978. „””Był środek złotej gierkowskiej jesieni, ludziom wydawało się, że żyją dostatniej, a Polska rosła… jak to się zdarza przy wodnej puchlinie. Gościłem u siebie pisarza starszej generacji przybyłego z nadmorskiego miasta. Nietrudno się domyślić, o czym wtedy rozmawialiśmy. Była to jedna z tych rozmów, które w tej części Europy są odbijane na przeklętej kalce od ponad stu lat. Ktoś zapukał do drzwi. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że są to ostatnie chwile, kiedy takie pukanie nie budzi mojego niepokoju, i że dopiero w dziesięć lat później ten dźwięk znowu odzyska swój ciepły wyraz. Do mieszkania wtoczył się mój kolega, brodaty chemik, jakby tańczył z niezwykle otyłą niewiastą. Dźwigał ciężkie paczki, które pomogłem mu zdjąć z ramion. W tych paczkach leżały kartki o formacie A-4 zapisane słabym, ginącym miejscami niebieskim drukiem. Była to powieść Kazimierza Brandysa „Nierzeczywistość „przywieziona do mojego mieszkania w postaci luźnych kartek, by ją tu złożyć i oprawić. Ta bodajże pierwsza powieść wydana w drugim obiegu, została odbita (z trudem) na powielaczu spirytusowym i pachniała tak intensywnie, że można się było upić przy późniejszej lekturze. Z czasem spirytus został zastąpiony przez pastę do prania o nazwie „Komfort”. I ten zapach kojarzył mi się potem z podziemną książką.”    I na zawsze już będę pamiętał słodki dreszcz emocji, gdy z żoną i małym synkiem przekładaliśmy w pocie czoła dziesiątki tysięcy kartek zadrukowanych ledwie widocznymi literami.”””””/// Z Internetem  trzeba się zmierzyć  jak ze ściekiem , do tej pory był  w sporej  mierze ukryty .  Jak nasza osobista kanalizacja.  Ludzie są podli, gdyż los ludzki jest podły… /// ” Miłość” Haneke…tak…o tak. Puste , nocne miasto.  —///

PODYSKUTUJ: