Sobota
Bez Antosia luksusowo i spokojnie aż wstyd… Ależ on wprowadza zamęt. Nie ma wody, co dolegliwe jak brak śliny. Przyjeżdża elektryk i poprawia pompę… Japonia… Zupełnie nie działa na mnie groza radiokatywnego promieniowania… tak też w dniach Czarnobyla… chociaż to było realne i bliskie… Czas przecież i tak codziennie napromieniowuje nas śmiercią. Grażyna napisała… Nie myliłem się w obawach… J. był agentem… przez 20 lat… Czyli niemal do roku od kiedy się znamy. Brał za to pieniądze. On – taki niepraktyczny, jakby z innego świata, żyjący w nędzy, naznaczony dziwactwem i geniuszem. Wszyscy mu pomagali…na tych pewnie też donosił? Ze swoich teczek wiem, że na mnie nie pisał raportów… Czy mam być mu za to wdzięczny? Dlaczego to mnie nie zaskoczyło? SB polowało na takich ludzi , w trudnej sytuacji, z poplątaną psychiką i moralnością, zagrożonych lękiem. Oni prawie zawsze ulegali presji aparatu państwa… Ujawniony, czemu do mnie nie dzwoni, skoro dzwonił do G? Boi się ? Jak z nim teraz rozmawiać… czy w ogóle rozmawiać…? Jak długo jeszcze z truchła PRLu, będą wyłazić robaki? Do mamy… wykupuję dla niej lekarstwa, które jak się okazuje już ma… więc bez sensu… Zaplątana w swoją starość, tym bardziej, że jej nie widzi… a ja czuję się w tym, jak w pajęczej sieci… Pałac oborski w szarościach i w okolicznym błocie… Robię małą wycieczkę samochodem… domki i blokowiska po PGRze… Zadniedbanie powszechne, ale nie bieda… wszystko ukwiecone satelitarnymi antenami. Konstancin… targ w pobliżu Jeziornej… lud wiejski… te twarze gęby… ręce jak korzenie drzew… W domu… szamotanie się ze słowami… ich opór… czasami biorę je za ręce, kiedy indziej ciągnę za włosy… Brak wiary w siebie… Franek po kąpieli… próbuję policzyć ile ma fałdek na udach i nie mogę się doliczyć… Odkrywanie Ameryki swoich stópek… Decycja o interwencji w Libii… nareszczie. Ale rozumiem, że nie było to proste… I nigdy nie wiadomo, gdzie ten "pociąg" zajedzie… Czym są błędy ortograficzne wobec waszego chamstwa, prostactwa i mroku..?Komentarz wobec pewnego komentarza.