Znowu piątek

Znowu piątek

  Łagodny lot do przedszkola…   Dzisiaj dzień, kiedy można przynieść ulubioną zabawkę, zostawia się ją jednak na ławie, potem, dzieci mogą ją zabrać na salę … Przychodzimy późno i wzruszająco wygląda ten zestaw zabawek bez właścicieli.  Model samolotu, samochodzik, lalka, konik. Jakiś żywy smutek tych opuszczonych zabawek…   Potem nieco dramatów z mamą, jej dolegliwości po upadku. Już chcę jechać na ratunek, a nie mam sił ani czasu, na szczęście przybywa lekarz i jego diagnoza pokrywa się z diagnozą  mamy… Nie ma pęknięcia ani stłuczenia, tylko nerwobóle.    Wysyłam tekst do Newsweeka – u  polskich paranoików nie mam nic do stracenia, więc niczego już nie stracę . Przez weekend będę pisał felieton do Zwierciadła… mam chyba pomysł i temat, z tym najtrudniej.   Dzwoni Ania Janko. Mówię jej – nie martw się na zapas…Jak ja bym się tak martwił jak kiedyś, a byłem mistrzem martwienia się na zapas…to nie miałbym już żadnego zapasu – nic a nic. Stałbym nagi przy lodowej ścianie. A tak, nawet jeśli teraz stoję, to udaję, że ściany nie ma …a ten chłód.. to rześki wiatr od morza…      Słodycz mojej ślicznej żony, kiedy jest słodka… Jej uroda jest grzechem, też dlatego, że stwarza tyle złudzeń…   Wzrusza mnie jak uroczyście i obficie dzieci żegnają Antosia …tyle uścisków, machania, a głośnych okrzyków  nie ma końca.   I do cioci, zostanie u niej na weekend… Ach te korki warszawskie…. Przerobić korek na butelkę, a z butelki uzyskać wino…    Korki okazały się łaskawe.. Antoś zasypia na chwilę w samochodzie, budzi się na parkingu. Nie wie gdzie jest – wołam: hej hje, tu planeta ziemia… rok 2011!  U cioci i wujka taniec radości Antosia , gdy ja z A ., który kończy studia, mówimy poważnie i fachowo o depresji…To jest wspólnota doświadczeń i pewna mądrość, która bardzo łączy…   „ Nigdy nie pojmiemy dlaczego ludzie kochają się, ukochanej bowiem osobie pokazują się od nieznajomej nam strony” Anasi Nin. Tu mogę dodać.. a przestają się kochać, co nas też czasami zdumiewa.  gdyż po czasie nagle ujawniają sobie jakieś swoje mroczne strony , których my będący daleko,  zapewne i na szczęście, nigdy nie ujrzymy…    Okrutny błąd otrograficzny, jaki strzelił prezyzdent Komorowski w księdze kondolencyjnej japońskiej ambasady, bardzo mnie do niego zbliżył… w bólu wspólnej ułomności  …Jak trzeba być malym, aby z tego kpić…bez aluzji do wzrostu…  List z od znajomej z dalekiego pięknego miasta , który mnie zmroził: """ Tomku , jak przeżywasz wieści o J (. ..)..ja nie spałam całą noc….dzwonił do mnie, wszystko potwierdził i powiedział, że nie uważa, że ma za co przepraszać…  Aż płakałam z przykrości..   Grażyna """"    Zupełnie nie wiem o co chodzi, ale żyjemy przecież w czasach, kiedy pierwsza myśl musi być jedna ..  – ….  To niemozliwe!. ….Boję sie ranka i  odpowiedzi….

PODYSKUTUJ: