Ewa z Antosiem w filharmonii, a ja a Franiem. Trochę w ogrodzie, gdzie wygląda jak skrzat leśny, a teraz próbuję coś napisać , gdy on z wielka mocą odrywa mi dłoń od klawiatury. Czas mu ulec i na spacer w las…zostawiam niedokończone i głodne teksty…/// Z Franiem do Lidla, nie tak bardzo pobliskiego, brak zdarzeń niezwykłych, tylko jakaś pani mi się kłania, że mnie czyta, mamy wspólnego znajomego, mieszka blisko nas. Lekarka. Nie zapytałem jakiej specjalności? Co za brak przezorności. Wita się z Franiem jak ze starym znajomym…tyle piszę o tych swoich małych,…. O Franiu na razie jeszcze mało. W drodze dp domu, Franio zasypia… Zostawiam go w ogrodzie, upał. Ewa i Antoś wracają z koncertu. Ewa w nastroju mało muzycznym, no może Wagner, ale nie Szopen , żal do mnie że on nie śpi przykryty , to pół biedy – nie przewinięty!! , jest kupa. Jak miałem.przewinąć, kiedy zasnął, a wcześnie w drodze.? Kolejny złowrogi znak, że nie można mi ufać. /// Kładę się na łóżku, odpycham wiosłem od brzegu i odpływam w sen…//// Wracam tu chyba przez pomyłkę… Od razu wypływają jak martwe ryby, inne inne moje winy: Franio spał w pozycji półsiedzącej w wózku. Bardzo źle . Zaginął słoik z chrzanem do halibuta .. znalazł się w lodówce , moja wina. Po moim zmywaniu naczyń wszystko zachlapane….. I skąd bym bym wiedział, że jest we mnie ocean spokoju i pokoju./// Nieszczęsny halibut przechrzaniony, ale pyszny i jedzony w ogrodzie, lubię jak jest bardzo ostro! Antos zionie jak smok wawelski, Franiowi też się trafiło, heros, zgasił wodą pożar, odbiło mu się aż para poszła, przetarł usta łapskiem i dalej… Przychodzą dwie sąsiadki , Julia i Ola. Śliczna Ola o chabrowych oczach, siedem lat, przynosi specjalne kredki i mnie maluje. .. mówi potem – jak wyjdziesz tak na ulicę to zrobisz furorę! Rzeczywiście wyglądam jak kilku klownów w jednej kupie . /// Szukamy potem czterolistnej koniczyny. Jak znajdziemy, to spełni każde nasze życzenie. Ola poprosi o prawdziwego kona. Antoś chce tylko nową płytę z filmem. ( nałogowiec) Julia, cztery lata, pragnie zjeżdżalni w domu. ( w ogrodzie jej nie wystarcza) … Z wiekiem marzenia nam rosną monstrualnie./// Zapominam, że jestem umalowany i w łazience lustro mnie zaskakuje.. Idę do Antosia na dobranoc , mówię, że tego nie da się zmyć. Jak ja cię jutro odwiozę do przedszkola? Nie ma mowy. Antoś to rozumie, na moim miejscu też by nie wyszedł z domu. Pociesza mnie: odwiezie mnie mama, a ja pożyczę ci mój mały telewizorek (odtwarzacz), będziesz mógł sobie przez cały dzień w domu coś oglądać. ///
Niedziela
PODYSKUTUJ: