Zaskoczenie, gdy wczoraj wdałem się w krótką rozmowę z moją uczennicą z Bulgarii, na temat świetnej przyprawy z jarzyn zwanej Lutenica i gdy oznajmiłem, że jest w stylu macedońskim, dziewcze stężało i zajadle wyrzuciło z siebie „oni zawsze coś ukradną”. I się zaczęło. Macedończycy wykradają tożsamość Bułgarom, a przecież są Bułgarami, Bułgarzy to nie żaden lud pochodzenia tureckiego czy tatarskiego ale Słowianie (tak więc szczep Bułgarów poszedł już w odstawkę), itd, itp. Najbardziej mnie zastanowila zajadła złość w wypowiedziach 16- to letniej dziewczyny, od której trudno wymagać zarówno wiedzy, jak i ukształtowanych poglądów plus poczucia smaku umiarkowania i zdrowego rozsądku. Miejmy nadzieję, ze Kanada ją w przyszłości ułoży i wyłagodzi, choć patrząc na relacje pomiędzy Grekami a Macedończykami tutaj, śmiem czasami wątpić. Gdy parę lat temu delegacje obu nacji chciały złożyć wieńce, tego samego dnia i o tej samej godzinie, pod skromnym popiersiem Aleksadra Wielkiego, zaczęła sie zadyma i naparzanie owymi wieńcami po czupurnych łbach. Postronni obywatele mieli niezły ubaw. Zdumiewa mnie ta nacjonalna, plemienna zaciekłość tykająca czasów zamierzchłych z którymi mamy styczność poprzez genowe echo jedynie i historyczne książki. Raz pełne ciekawych interpretacji a drugi raz pełne nadętych bzdur – w zależnosci od poziomu historyka. Jakaż siła drzemie w owych genach i mózgach zasilonych książkami! Ale czynnikiem najważniejszym i rzutującym często na całe życie człowieka jest atmosfera sporów, dyskusji i ocen świata wyniesiona z rodzinnego domu. Bo skąd np. u mych dwunastoletnich uczniów z polskiej szkoły słowo „Żydki” z jednoczesnym rechotaniem. Gdy wspominam Pakistan z racji przedgórza Himalajów, padają słowa”Paki” i „brudasy” z takimż samym rechotaniem. Czasem z grymasu ich ust i ekspresji twarzy wyłania się nagle gębusia ich, wszystkowiedzącego i jedyniesłusznego w poglądach, rodzica. Skąd się bierze owa ekstatyczna zaciekłość w udowadnianu historii dawno przebrzmiałych i często nie mających już wiele wspólnego z dzisiejszym życiem i byciem, szczególnie gdy się jest osiedlonym poza swoim krajem? Czy to jest aż tak ważne, kto pierwszy przybył na dane terytorium i w związku z tym ma większe prawa do bycia na tym terytorium, zważywszy nieustanną ruchliwość migracyjną ludzkości i nieustanne historyczne zmiany? A co z nich wynika – złego czy dobrego – dowiadujemy się zazwyczaj po wiekach….
Korespondencja z Kanady, Krzysztof donosi: :
PODYSKUTUJ: