Niedziela wieczór

Jak rzucam okiem na słowa  z czwartku, to  jednak  irytuje mnie, że tyle robię błędów  – duchy mej dysleksji  widoczne dla mego oka dopiero po czasie …   /// Trzy dni poza domem…dni pełne, bogate w gadanie, w wyminę myśli i czucia. W lesie drewniany dom znajomych . Luksusowa łazienka kontrastuje z prostotą wnętrz.     Mark  jest Amerykaninem, mówi  świetnie po polsku,  ale przekręca  słowa  , akcentuje je i czasami udręcza po angielsku…Ma korzenie rosyjskie, biznesmen, człowiek  ciekawy intelektualnie.  Świetnie rozumiemy się nawzajem…co nie oznacza, że nie jest równie bliska mi jego żona, chociaż  tak iskrzy między nimi, że można łapać dłonią iskry. Bogusia jest wydawcą. A ich 11 letni syn geniuszem.  Wszędzie wokół fajni ludzie nie mogą  porozumieć się ze  sobą, aż szumi wokół od nieporozumień. Oni ze sobą,  z leśnymi  sąsiadami, my ze sobą, z miejskimi, z byłymi mężami i żonami, ze swoimi dziećmi, „smoleńczycy” z liberałami .  Świat jako wielkie nieporozumienie./// Antoś  zachowywał  się jak narkoman na głodzie..nie ma w domu telewizji. Zadręcza siebie i wszystkich…w końcu idzie  da sąsiadów na dobranockę. Tak wielki, czarny Doberman którego śmiertelnie się boi…Ale już lepsza śmieć niż  brak działki  filmu… /// Wycieczki do Inowłodzia  , gdzie 11 wieczny kościół na wzgórzu, do Spały, nad zalew Sulejowski, niezwykle piaskowe zagłębienia,   gdzie do lat  wydobywa się biały piasek dla hut szkła, już wypełnione błękitną wodą…… . Kiedyś staną na wysokiej  skarpie  luksusowe hotele  Wszędzie widać ruch,  remonty, budowy , nowe restauracje , hotele, sklepy, coraz czyściej i porządniej…  postęp! /// Piękna Spała…jemy w nowej Karczmie. Marek, właściciel dosiada się do nas, będzie potem w domu u nas na kolacji…Każdy człowiek ciągnie za sobą swój dramat, jak niewidoczną sieć./// Spała, Ośrodek przygotowań Olimpijskich , ale  też miejsce odpoczynku przedwojennych prezydentów  II RP.  Prezydent  Wojciechowski, wybitny uczony,  a zapomniany, a to taka piękna postać…Jego dramatyczne  spotkanie z Piłsudskim na moście  Poniatowskiego ..podczas zamachu majowego…W czasie okupacji nie podpisał deklaracji lojalności, co było warunkiem  zwolnienia jego syna z Oświęcimia , gdzie potem chłopak zginął…  Pamiętam jak mój ojciec zawsze wzruszał  się, gdy to wspominał.  //// Cały dzień prace przy budowie boiska do   gry w podkowy. Mark przywiózł  ze Stanów 40 kg  zestaw  podków i metalowych i drewnianych ram do boiska… Amerykańska gra, ulubiona gra wielu prezydentów ,  a szczególnie Busha  starszego, kazał  zrobić  takie boisko przy Białym  Domu.  (Rzuca się podkowy z odległości   9 m  by nadziać na ja pręt. Jeden z tych sportów niepojętych dla nas. )   Otwieram  pod wieczór uroczyście  boisko,  mówiąc do młotka jak do mikrofonu. /// Malowanie  farbami akrylowymi.  To jest to o czym marzę od wielu lat…Wycieczka w las, gdzie  bobry robią swoje tamy.  /// Joho nie żyje. Dowiaduje się od J. szefa pisma „Liberte”…. gdy w dzisiejszym liście prosi by może coś o Johu napisać? Jestem w szoku. Znam go od 68 roku, razem studiowaliśmy…  Polski Japończyk Joshiho Umeda,  mąż mojej przyjaciółki  od dziecka .. Agnieszki Żuławskiej . Mieszkaliśmy na Iwickiej.  To ja ich poznałem, byłem świadkiem  na ślubie, Agnieszki, a pan Cambara świadkiem Joha,  wielki  mistrz Karate   .  Joho  , syn  słynnego przed wojną tłumacza polskiej literatury..mieszkał w Polsce, wydalony z Polski gdy wybuchła  wojna. Joho zostanie  wydalony w roku 81,  w stanie wojennym jako persona non grata.   ….Joho przybył do Polski jako dziecko pchnięty testamentem  ojca, dok 61?….  Tyle wspomnień aż mi wiruje w głowie…Nasze wspólne egzaminy,  szaleństwa i pijaństwa w Tatrach. Wciągnąłem  go w działalność  opozycyjną. Ale to on  mi dał pierwszy komunikat KORu, 76 rok, przepisywaliśmy   w jego  mieszkaniu  na maszynie. Sprowadzał   potem potajemnie  z Japonii  materiały poligraficzne  dla tajnych drukarni…Zatrzymany i podejrzany o knucie zamachu na Breżniewa, gdy ten nawiedził  zjazd PZPR..wszedł podstępnie  na obrady  zamiast  kogoś   z japońskiej ekipy filmowej…   Cala historia długa i okropnie śmieszna…Potem stal się działaczem „Solidarności” pracował w komisji zagranicznej.(jego obawy, czy robotnicy będą mnie traktować w fabrykach poważnie, skoro mam skośne  oczy i mówię dziwnie po polsku?)  Moja noc w ramach słynnej nocy „długich łomów”, gdy   wpadam do ówczesnego mieszkania Agnieszki  i Joha na Krochmalnej , trwa „Wesele” Wyspiańskiego, wszyscy w dym pijani……wyciągam go nieprzytomnego z łóżka    ….Opowieść długa , życie krótkie ///  

PODYSKUTUJ: