Jeszcze 29 października

Jeszcze 29 października

      Odwożę Antosia do przedszkola wcześniej niż zwykle, jedzie na wycieczkę z dziećmi. Po raz  pierwszy w życiu. Tak wiele w jego życiu po raz pierwszy… a przecież po latach coraz wiecej zaczyna być po raz ostatni…( nasza fascynacja pierwszym seksem, kiedy może ten ostatni jest więcej wart).   W tłoku na wale Miedzeszyńskim szukam chaotycznie jakieś stacji radiowej i jak zwykle wpadam na Radio Maryja…mówi sam ojciec dyrektor: In vitro.. geny…eugenika , wszystko to dzieło szatana. Glos kapłana przepełniony jest słodyczą, ale też jadem, głos magnetyczny. Wiele prawi o szatanie z sugestią, że zapanował nad Polską i nad Europą. Ciekawe, że politycy pewnej partii tak często tam goszczą i tak im tam przytulnie, jak w domu z kominkiem, w którym trzaska rodzinny ogień…     Mijam stadion narodowy w budowie, imponująca konstrukcja, pewnie wedle Radia Maryja, tak właśnie powstaje pomnik upadku Polski . Wjeżdżam na most Świętokrzyski. Lubię ten wiszący most, obejmuje mnie swoimi białymi skrzydłami…     W redakcji rozstrzygamy konkurs na dziennik „dzień po dniu”..Tyle świetnych prac… przeczytałem wszystkie, czyli kilkaset. I jestem nimi pijany . Pijany jestem Waszym życiem, tak wiele z tych dzienników roziskrzonych talentem.   Ludzie żyją blisko siebie, tuż, tuż,  a zarazem tak daleko, że nie wiedzą:  każde życie jest dramatem. I cała sztuka by dać temu dramatowi skrzydła, ale inne niz ma most, ze słów i myśli . Ważna jest też ironia i uśmiech, one są jak iskry, które fruną za naszym lotem…   W pośpiechu przed korkami i by zdążyć po Antosia pędzę na Powązki. Ciepło,  chociaż listopad już puka do drzwi….Nie luibię jego pukania. Ulga, że znajduję parking pod murem cmentarza. Jaka wielka bywa radość z małych rzeczy.   Idę aleja zasłużonych, jest grób Leopolda Staffa, ojciec przyjaźnił się z nim, kochał go jako poetę i delikatnego człowieka. Wspominał, jak Staff już chory na serce bał się odwiedzać znajomych,  aby nie umrzeć i nie sprawić im kłopotu.  Obok grób Pawła Jasienicy, świetny  historyk, pisarz i tablica jego żony Zofii (Nena). Jak to możliwe, że są tu razem, przecież okazało się, że była agentką SB. Donosiła gorliwie na pisarzy, też na męża. Niesamowite. Bezpieka wysłała ją na jakieś jego spotkanie autorskie, poznali się, zakochał się  Na szczęście nigdy nie dowiedział się, że była agentką. Iluż z nas umiera nie wiedząc prawie nic o najbliższych.    Teraz jakiś "życzliwy" pomazał jej nagrobek, jest gwiazda Dawida i napis „UB”. Ach ci nasi pełni miłosierdzia chrześcijanie…I co ma do tego gwiazda Dawida?  To ma być symbol zła? 
    Znalem Nenę, nawet piliśmy razem wódkę, ja prawie nie pijący, ulegałem jej towarzyskiemu czarowi. Był stan wojenny, ukrywałem się gdzieś na  Ursynowie i czasami odwiedzałem mieszkających niedaleko Zosię i Tadeusza Nowakow, on świetny poeta. Nena przyjaźniła się z nimi, bywała tam prawie codziennie. Wesoła, pełna życia , zakochana w trunkach, i jak się okazuje w pieniądzach.   Ciekawe, że agentka Ewa chyba nie donosiła na mnie, nie ma jej raportów w moich teczkach. A czytałem tyle jej donosów na innych. Nie wiem czy powinienem być jej za to wdzięczny. Ale na pewno nie dlatego próbuję mokrą ścierką zetrzeć te żałosne napisy. Nic z tego.     Potem myję grób ojca i sadzę płonący czerwienią wrzos. Tuż obok grób Wiecha, pamiętam jak siedzieli obaj z ojcem, przy stole w domu Zaiksu w Sopocie.    Źle nie pamiętać, dziwnie pamiętać za wiele.

PODYSKUTUJ: