Mroźny wtorek

Mroźny wtorek

    Ile bym dał, aby te poranki nie były takie nerwowe…Ranek kojarzy mi się już z ranieniem. By się uspokoić,  spotykam się ze Sławkiem, świetny psychiatra młodszej generacji… Możemy się wymienić naszymi problemami ze snem i rodzinnymi „trudnościami”.  Kiedyś wymieniałem się  z kolegami znaczkami, teraz kłopotami..   Film „Jak zostać królem” … Bardzo oglądany i opisywany, i oczywiście świetny. Film bliski mi też dlatego, gdyż jąkanie i zacinanie się,  to był i nadal jest mój problem… Poradziłem sobie z tym sam, chyba lepiej niż król…Inna sprawa, że mój problem nie był tak zacięty w sobie ….Prowadziłem przecież na żywo programy w radio i w telewizji.., nawet ”Pegaz"słynny kiedyś program kulturalny,  moderowałem przez rok…on był jednak częściowo nagrywany… Teraz wolę brać udział w programach na żywo… jest w tym dreszcz ekscytacji i wyzwanie..    Oto takie męski dialogi, ponad chmurami Europy,  jakie wymieniam z Tomkiem z Chorwacji, a one nieco nas chyba kompromitują….. tylko trochę…Tomek pisze: „Właśnie przeczytałem wiadomość, że Berlusconi ma być sądzony w trybie natychmiastowym, przez skład sędziowski, w którym będą zasiadać tylko kobiety. Na pewno panie około 50, których mężowie nie tknęli od lat, a one podejrzewają, że ich mężowie po kryjomu zazdroszczą Berlusconiemu …To się nazywa sąd rychliwy –„ Pytam go: a Ty mu nie zazdrościsz bunga bunga..? – Inna sprawa, że jak się jest premierem,  to takie rzeczy robi się po cichu , a nie jak Kaligula… Rzym jednak jak widać i słychać …zobowiązuje…   Wracając do filmu….w moim zacinaniu się i w królewskim, odnalazłem wspólnotę. Ja też mam problem z mówieniem w obecności pewnych osób….Coś te osoby na pewno łączy…chyba peszą.. mam obawę, że mnie nie rozumieją, lub jakoś pokracznie nade mną górują. Znamienne, że jeśli kogoś bardzo nie lubię, to mobilizacja i adrenalina upłynnia mi mówienie.  W tym jednak są liczne niejasności, wyjaśnienie ich byłoby pewnie pożyteczne.. A w tle jest chyba lęk przed porażką… To ja jednak,  a nie Jerzy VI. mam królewska cechę – im większe napięcie, stres, publiczność – tym lepiej mówię…To są te lejce, które nagle trzymam w dłoni…nie mam ich kiedy coś kupuję w spożywczym, a niegrzeczna sprzedawczyni, na poczcie, w banku.. liczby zawsze mnie przytłaczają, za to mój Antoś, czuje się wśród nich,  jak ryba w wodze. Podległość chyba mnie zacina, a panowanie uskrzydla – czy to narcyzm? Nie jest to jednak takie proste…     Biografie filmowe, o wiele bardziej niż te pisane,  są uzgodnioną i udramatyzowną fikcją….Prawdziwy Jerzy VI nie miał wdzięku i nie był  inteligentny…  gdyby był taki w filmie, ten obraz by nas tak uwodził…

PODYSKUTUJ: