Kiepska noc , zimno mi bez snu i bez sensu…wkładam dres i skarpetki. U żony nie znajduję pociechy, więc do Antosia… przytulam się do jego snu i zasypiam…Co chwila przekręca się, musi mieć kołdrę między nogami- ciekawe że wielu ludzi, też dorosłych ma taki mus… Ale rozsypiam się na tyle, że gdy już blednie noc wracam spać do siebie… Gładzę felieton do Zw…za chwile przedszkole i tenis… Dobrze mi się gra… ale wsłuchuję się w swoja stopę …i w ścięgna Achillesa . Wsłuchiwanie się w siebie to moja praca i moja siła, ale też moja słabość. Słuchanie i czytanie ciszy, też może budzić grozę. Odprowadzam Antosia do sąsiadów, (rówieśnik Stefek), potem od sąsiadów…ciemno u nas i leśnie. W jego wieku bałem się wilka, on boi się nietoperzy. Potem Antoś ma swoje fochy, awantury z mamą, jego nałóg oglądania filmów, przybiega do mnie po pomoc …przeszkadza mi co chwila w pracy…potem usypiane, zupełny brak warunków do pracy …i niezrozumienie moich bliskich, że do mojej pracy potrzebny jest też pas startowy, jak samolotowi do startu i lądowania …To wyciszenie, lub niepokój, ale ten musi być inspirujący, a nie dewastujący …. Antoś dzisiaj w ramach w przedszkola miał wizytę u stomatologa ..raczył zasiąść w fotelu, ale już nie raczył otworzyć paszczy…Jego kolega F. też nie otworzył… Reszta otworzyła… Rośnie dwóch buntowników … a może tylko przyszły kłopot dla stomatologów…
I po niedzieli
PODYSKUTUJ: