Awaria i roztargnienie

Awaria i roztargnienie

      Od piątku wieczorem portal Zwierciadła odrzucał wpisy… a chciałem być taki nowoczesny i po raz pierwszy pisać w podroży . Nic z tego. Teraz już tylko czas przeszły jest na miejscu… Kraków w deszczu… złość na fasadę Galerii Handlowej przy dworcu…Jak można było coś takiego zbudować w starej części Krakowa…teraz na tej fasadzie siedzi jakaś wielka reklama, jak maska …to pokazuje jaka wartość architektoniczna ma twarz tego budynku… Rozmowa z Olgą Haller…a temat „lolitki”…od mojej męskiej strony.. trudność jak mówić szczerze, że facetom szczególnie starszym zaczynają podobać się coraz młodsze dziewczyny …im ktoś mocniej potępiał Polańskiego, tym bardziej podejrzewałem tłumi własne myśli.. Jak o tym  mówić i czy  w ogóle o tym mówić? Nabokow zrobił z tego tematu świetną literaturę… Jak żałośnie to jednak wygląda bez tej literackiej oprawy.. Już wiemy, jak szkodliwe bywa tłumienie, ale czy uwalnianie własnych demonów jest lepsze?   Wieczorem wernisaż malarstwa Kasi Karpowicz…mój tekst o niej w folderze – zaproszeniu…Tłum, nikogo nie znam oprócz malarki i jej obrazów.. ale to już moi bliscy znajomi. „Oni” akurat milczą i są w cieniu. Jak zwykle na wernisażu, obrazów nie widać,z za głów i pleców… i nikt się nimi też nie interesuje…..dlatego nie lubię wernisaży …   Wawel w nocnej mżawce i mgle.. w blasku świateł,  jak przybysz z innej planety, której na imię przeszłość..     Nocuję u Józka i Wiesi. Józka Kurylaka znam od kilkudziesięciu lat… Dostojewski, miał odpowiednie pióro by go opisać.. Człowiek nie z tego świata, ze świata poezji, z niej ulepiony, ale nierówno…pełen zdumiewających wklęsłości i dziur przez które widać nie tylko gwiazdy… Pochodzi z Przemyśla , ojciec był szewcem…Rodzina jego pasję do poezji uważała za jakąś postać zdumiewającej i niepojętej choroby. Już w czasach studenckich zakochał się poezji mojego ojca…i został mu wierny  do dzisiaj…Jego minimalna styczność z wieloma płaszczyznami tej rzeczywistości,  w której zanurzona jest większość ludzi. Książki które czyta, po lekturze wyglądają jakby zostały podtrawione i wyplute.. . Wymieniamy się tomikami czytam mu kilka… miewa bezbłędnie i czułe ucho… Ale są poeci, których nie uznaje np. Herberta czy Różewicza. I nie ma rozmowy. Gotów zginąć za poezję, ale też za nią zabić… A Wiesia… to kobieta bizensu…Józek ma szczęście.. sam umarłby z głodu. Ona hoduje go w domu, jak jakiegoś orientalnego, zdumiewającego ptaka, którego nie da się do końca pojąć, ale można podziwać. I należy dać mu przestrzeń by mógł czasami frunąć.    W sobotę w pracowni Kasi na strychu magicznej, starej kamienicy. Wysokie, drewniane schody, zapach XIX wieku…w oknie dachy Krakowa, prześwit w mżawce rzuca na nie ciepłe świastło…Jakby ostateczny obraz,  po światłach i cieniach w tych obrazach, których pełno w pracowni.  

PODYSKUTUJ: