NIedziela

Przez tyle dni nie mogłem znaleźć  niczego do czytania, co by mnie wciągnęło… Wczoraj  w nocy, biorę  wydane dziesięć lat temu pisma Aleksandra Wata, w tym”Dziennik bez samogłosek” .. i to mnie pochłania..  chociaż musiałem to już czytać, co poznaję, ale tylko po podkreśleniach ołówkiem… Czas kiedy Wat zapadł na straszną chorobę, potworny ból głowy,   który będzie go dręczył do końca życia….  Ból większość ludzi stępia, a Wata wyostrzył. Próby pisania wierszy..  ach jako opór  materii,  trzeba z zarosłej drzewami  krzewami ścieżki poezji , wyciąć wszystko co mi przeszkadza iść.. Ewa  w południe do kina na „O północy w Paryżu”  , ja trzy godziny z dziećmi… Słońce, spacer, Antoś z hulajnogą i rowerkiem ..Franek na widok każdego samochodu mówi brrrr… Sadzę w ogrodzie cebulki kwiatów z nadziei, że zobaczę jak wykiełkują na wiosnę. Co za optymizm. Tenis Agatą… lubię ją, za nasze kiedyś krótkie bycie razem.  A też lubię jej bezkompromisową szczerość  w mówieniu o sobie.  Nawet jej poczucie winy,  że nie gra wystarczająco dobrze, ma wdzięk… Jutro jedzie do Anglii na wykłady…Piękny zmierzch na kortach w Radości… Potem na chwilę do nich na herbatę, jest Cezary, kto by się kiedyś spodziewał, że będziemy mieć takie bliźniacze poglądy polityczne i czucie świata, i że obaj będziemy pisać dla Newsweeka… Usypianie Antosia..jeśli nie trwa to za długo, jest to też dla mnie przenoszenie się w krainę baśni. Praca nad rozmową  z Olgą…brak seksu w związku,  gdyż ona… dziecko, zmęczenie…to i tamto. Co robić? Seks jest miękką kołderką i poduszką, bez której małzeństwo jest czymś prawie niemożliwym, zmiękcza i ociepla…

PODYSKUTUJ: