Pierwszy dzień nowego roku

Pierwszy dzień nowego roku

     Noc u sąsiadów, ale nie u tych z którymi jesteśmy o ścianę… Dom dalej.. Mamy dzieci w tym samym wieku, aż podejrzane… z Marcinem czasami gram w tenisa… Są jeszcze dwie pary… najciekawsze rozmowy o naszych szambach, i o kobietach które sprzątają i pomagają przy dzieciach. I jak każdy nie radzi sobie z porządkiem, różne techniki nie radzenia sobie. I w końcu..  jeśli zjedzą nas Chińczycy, to czym przyprawią?     Rok 2011, te dwa haczyki na jedynkach mogą budzić niepokój.  Ale już nie napawa mnie grozą upływ lat, pogodziłem się , że wszystko ma swój początek i koniec… koniec tak w życiu jak w tekście powinien mieć puentę. Przed końcem jest zakończenie…. w życiu ogromnie trudno je zaplanować, udaje się to tylko świetnie zaplanowanym i zorganizowanym samobójcom, a takich bardzo mało. Samobójstwo też jest aktem spontanicznym i zwykle zaskakuje tego co je popełnia – jeśli się uda, to na amen. Jestem gorącym zwolennikiem takiego końca, ale Franek i Antoś bardzo mi to komplikują…   Ktoś się dziwi, że w nowym roku wspominam o samobójstwie… Ależ to wielki dar i przywilej  że można samemu odebrać sobie życie. Należy o ten dar dbać. Mam żal do chrześcijaństwa, że próbuje to zabrać ludziom.. Surowiej odnosiło się do podniesienia ręki na siebie niż na blźniego, szczególnie jeśli ten bliźni wyznawał inną religię… wtedy to nawet  nie był grzech…          Na naszych wewnętrznych krętych schodach, nagle uderza mnie osobliwość faktu, że mamy samoświadomość. Być może to największa anomalia i osobliwość wszechświata. Rzecz tak niebywała, niepojęta, dzika, że potrzebna bywa religia, aby to zwierzę jakoś zwieść i oswoić…     A rok który minął… dobry dla Polski. Że katastrofa…. są przecież takie, w których giną setki tysięcy ludzi.  I udało się… psychopata nie został prezydentem… Źle, że tak pogłębiły się podziały między nami, wszyscy już moi znajomi podobnie jak ja, jeśli ktoś jest wyznawcą PiSu, mówią o kimś takim „pisowiec”, „pisówka” , jak o zarażonym kłopotliwą chorobą.  Ale…ważniejsze, że Polska przeszła suchą nogą przez ekonomiczny kryzys jaki dotknął Europę, kiedy Irlandia, Portugalia i Hiszpania,  którym tak zazdrościliśmy sukcesu, moczą się w kłopotach.   Ktoś chyba gorszy się w komentarzu, że szamba i opiekunki do dzieci mogą sąsiadować w sąsiedzkiej rozmowie….Dla mnie to dobry pretekst by przypomnieć, że życie w sprawach zasadniczych funduje nam bardziej dramatyczne zestawienia. Już św. Augustyn niepokoił się, że człowiek poczyna się między przewodem moczowym a odbytem.. A męski penis, to cudowne i niezwykłe ciało jamiste, kilka razy dziennie wydala urynę, a tylko czasami tym samym kanałem nasienie, gdzie wśród milionów plemników, jest ten z którego się poczęliśmy…. Jaka profanacja ! Takie też jest życie…        Pani Jola z okolic Otwocka, przybywa do nas dwa razy w tygodniu…Lubię ją…Ma czwórkę dzieci.. małe braki w uzębieniu.. wiele energii i radości życia….a też zdrowego rozsądku. Tego w Polsce zawsze brakuje.  Ona sama jest dowodem zmian cywilizacyjnych… zdarza jej się wstać o czwartej rano, by uprawiać jogging, chce być smukła… Mieszkają w szóstkę w dwóch małych izbach… ale nowy dom w budowie. Dopiero jej opowieść o konfliktach z bratem męża,  a przede wszystkim z bratową, mieszkają obok siebie (jak zwykle poszło o spadek) przywracają mroczną miarę rzeczom… Czytając genialne pamiętniki Aleksandra Hercena, znalazłem kiedyś słowa: „Dziedziczenie ma w sobie coś głęboko amoralnego. Wypacza naturalny smutek z powodu utraty bliskiej osoby przez wprowadzenie w posiadanie należących do niej rzeczy.”    Dobrze sformułowana myśl wchodzi w serce pewniej niż sztylet.

PODYSKUTUJ: