Mleko z nieba

Mleko z nieba

    Z mrocznego nieba śnieg gęsty,  jakby ktoś lał śmietanę z niebieskiego garnka.  Ładnie w oknie, szkoda tylko , że słyszę jak Antoś na dole awanturuje się – nie chce jeść śniadania. Zaraz do przedszkola, potem tenis w Radości. Była do wyboru Pohulanka. Co za nazwy!, aż mi trochę wstyd umawiać się na grę z młodą i ładną trenerką…  Nie mam czasu ani pieniędzy na takie ekscesy, ale kiedy,  jak nie teraz?!     Niemal wygrałem gema, już wierzę,  że to możliwe…Druga rakieta,  to też czerwony Yonex, którą daje mi w niedrogim pakiecie M…grała nią w tenisowych mistrzostwach świata… Niezmieniona owijka z odciskiem jej dłoni.. Wychodzą mi smecze, a to było moje najsłabsze uderzenie. Dobry, soczysty smecz z wysokiej piłki,  jest jak orgazm… Przez wiele lat w paryskiej Kulturze, potem w  Rzeczpospolitej , "Smecz",  to był mój pseudonim, więc  hańba, że w tenisie był tak słaby. Teraz śpieszę to naprawić… Wychodzę z klubu, wysoki śnieg, ale pachnie odwilżą ….mam dawny odruch narciarski… więc taki zapach mnie martwi.    Po Wielkiej Nocy w ciągu kilku miesięcy schudłem dziesięć.. kilo… To jeden z moich większych sukcesów życiowych. Brzuch upokarzał mnie od rana do nocy…coś okropnego nosić takie upokorzenie przed sobą. Od dwóch tygodni jem za dużo, a przede wszystkim znowu pocieszam się jedzeniem.. Przytyłem dwa,  trzy kilogramy. Od Nowego Roku mówię STOP! Już wiem o co tu chodzi, jak grać ze sobą i z jedzeniem… Jeśli ktoś zechce pójść ze mną tą drogą – zapraszam.

PODYSKUTUJ: