Sobota
Pizsę tuż przed zamknięciem bram pólnocy….Nawet kiedy jest zgilełk dnia, chwile galopują w wielkiej cziszy….Dzień bylby bez wyrazu, gdyby nie tenis. z Agatką Bielik- wrócili niedawno z Anglii. Ona ma tam wykłady- przez pół roku, co pół roku. Zazdroszczę jej tego dzielenia czasu między Polskę, a inny kraj, to idealna sytuacja, patrzy się z boku , z dystansu na polskie wariactwa. Ostatni raz grałem z nią w tenisa lat temu chyba piętnaście. A jak wczoraj. Pamiętam ten dzień na Warszawiance, kort górny, centralny. Byliśmy wtedy jeszcze razem… Zabieram ją z ich domu, a wcześniej herbata. Cezary otwiera mi bramę… jak milo , że Cezary Michalski nawrócił się na zdrowy rozsądek i płynie z nami na liberalnej łódce. Lubię go i jego teksty.. Kort w Wesołej pada, więc gramy w hali. Agata nie grała dwa lata, więc sporo psuje. I jak to ona, ciągle przeprasza. Myślę gdyśmy byli razem, zrobił bym wszystko, by wykarczować w niej to głębinowe poczucie winy, ktore zawsze wniej jest . Antoś powrócił od cioci do domu…Wielkie przytulanki. Zarządza zabawę berka – udaje mi się ja zmienić na… w chowanego. Boi się mnie szukać, że go przestraszę…Usypianie – prosi abym liczyl na jego plecach po polsku i po angielsku. Czyli jak zwykle .zasypia z liczbami …