piątek

u mamy, jest ledwie, ledwie, jestem poruszony tym  jak znika, a tyle teraz siedzę w jej młodości, w czułości i niepokojach o mnie , gdy byłem dzieckiem.   // Na chwilę do Janusza, mojego kuzyna odnalezionego nie tak dawno, który cudem wyszedł z choroby, właściwie nie cudem, a dzięki postępowi medycyny. Pyszny domowy obiad. Janusz pokazuje bliznę na piersiach, wielki biały krzyż. Jest jego partnerka,  i jest mama., czyli moja ciocia.  Coraz bardziej staję się rodzinny, to też znak upływu lat. Zarosłem przez ten rok czasem, czy dam radę  jeszcze się z tego oskrobać?   /// W domu dzieci szaleją,  Ewa zmęczona domem, a ja wracam do katorgi komputera.  Nawlekanie koralików liter na sznury słów i zdań.// Wieczorem wysyłam  Ewę do kina, a sam  z dziećmi. Kiedy  byłem dzieckiem, uwielbiałem ciuciubabkę , odziedziczyli to po mnie. A teraz już mniej lubię…ale co robić.  Mam jednak  więcej energii i sił niż tydzień temu. Tylko sam sobie zdaję się być bezrefleksyjny. I źle mi się pisze, bo nie myśli mi się. Potrzebuję urlopu od pisania, ale strach, że po kilku dniach bez klawiatury, już nie mógłbym do niej wrócić. //

PODYSKUTUJ: